Sensacje XX wieku – Cicha Śmierć
Kamienista droga prowadząca na południe z Mukdenu, stolicy Mandżukuo, po
kilkunastu kilometrach kończyła się przegrodzona szlabanem. Wielkie
tablice głosiły, że dalej mogą jechać tylko pojazdy zaopatrzone w
specjalną przepustkę. Dwa okrągłe betonowe bunkry po obydwu stronach
szosy, w których strzelnicach widać było lufy karabinów maszynowych
stanowiły wystarczające potwierdzenie, że ogłoszenie należy potraktować z
całkowitą powagą. Obecność barier na pustkowiu była tym bardziej
zagadkowa, że droga biegła dalej po płaskowyżu i jak okiem sięgnąć nie
widać było obiektów, które wymagałyby ścisłej wojskowej kontroli. Dopiero
na początku 1942 roku, gdy po japońskich podbojach w stronę zakazanego
obszaru zaczęły jechać długie sznury ciężarówek z alianckimi jeńcami,
wydawało się oczywiste, że powstał tam wielki obóz. Prawdy nie znał nikt.
Tuż po północy 8 sierpnia 1945 roku półtora miliona żołnierzy radzieckich
rozpoczęło największą ofensywę na Dalekim Wschodzie. W Mandżurii Armia
Czerwona rzuciła do boju najlepsze dywizje, zaprawione w bojach w Europie,
świetnie wyposażone, dysponujące ponad pięcioma tysiącami czołgów i dział
samobieżnych, wspierane przez cztery tysiące samolotów. Stojąca naprzeciw
nich japońska Armia Kwantuńska, licząca około miliona żołnierzy, słaba,
zdemoralizowana, pozbawiona odpowiednich zapasów i dostaw z ojczyzny
pustoszonej przez amerykańskie bombowce nie miała żadnych szans na
powstrzymanie wroga. Już od pierwszych dni radziecki walec niezatrzymanie
posuwał się w stronę Mukdenu, miażdżąc słabego wroga.
Po dziesięciu dniach walk dowództwo radzieckie zdecydowało się
przeprowadzić dziwną operację, która nie mogła mieć wojskowego znaczenia,
choćby ze względu na szczupłość użytych sił.
O świcie 18 sierpnia 1945 roku kilkadziesiąt kilometrów na południe od
Harbinu wylądowało około stu pięćdziesięciu spadochroniarzy. Dzień później
następny desant, czyli 225 żołnierzy zrzucono w rejonie Mukdenu. Obydwa
oddziały były zbyt nieliczne i zostały zrzucone zbyt daleko od sił
głównych, aby mogła to być klasyczna operacja desantowa, polegająca na
przechwyceniu strategicznych punktów, głównie mostów, tuneli i przepraw.
Wśród radzieckich spadochroniarzy było najwięcej saperów, co zdawało się
jednoznacznie wskazywać na cel tych operacji. Ich zadaniem było
niedopuszczenie do wysadzenia przez wycofujące się oddziały wroga
najważniejszych obiektów w rejonie Mukdenu i Harbinu. Wtedy mało kto
wiedział, o jakie obiekty chodziło, gdyż jeszcze przez wiele lat ukrywano,
że w tym rejonie Mandżurii istniał największy na świecie ośrodek
produkujący broń bakteriologiczną.
Pod Harbinem w Pingfan w 1939 roku wybudowano zakłady, które miały
produkować bomby napełnione bakteriami wąglika. Już do końca roku w
magazynach złożono około czterech tysięcy takich bomb.
Był to czas, gdy Japonia prowadziła krwawe boje o opanowanie Chin,
najbardziej zaludnionego państwa na Ziemi, liczącego 480 milionów
mieszkańców. Japończycy opanowali znaczną część kraju zajmując Pekin,
Szanghaj, Nankin, Kanton i Wuhan, ale agresja jednoczyła chińskie siły i
obrona była coraz silniejsza. Rząd japoński zdawał sobie sprawę, że
zakończenie wojny jest kwestią jeszcze wielu lat. Chyba, że udałoby się
zastosować nową broń, dziesiątkującą ludność cywilną, a przez to
pozbawiającą wojska wroga zaplecza, rezerw i dostaw zaopatrzenia. Broń
bakteriologiczna wywołująca epidemie wydawała się doskonałym narzędziem.
Dlatego użyto jej na dużą skalę, co najmniej raz. Prawdopodobnie w 1940
roku Japończycy przeprowadzili atak bakteriologiczny przeciwko chińskiemu
miastu Czangte rozpylając bakterie z samolotów. Należy sądzić, że był to
eksperyment mający na celu sprawdzenie skuteczności broni biologicznej.
Zakłady Pingfan gotowe były jednak dostarczyć broń pozwalającą
przeprowadzić bakteriologiczne ataki w wielu innych miejscach, o czym
świadczy skala produkcji: każdego miesiąca wytwarzano tam osiem ton
bakterii, głównie wąglika, a także cholery, tyfusu i innych zakaźnych
chorób.
Japonia nie była jedynym państwem, które produkowało broń
bakteriologiczną.
Lord Hankey, szef komitetu koordynującego tajne służby, przyszedł do
gabinetu premiera Churchilla wcześnie rano. Zdawał sobie sprawę, że trudno
o tej porze rozmawia się z premierem, który zwykł wstawać około godziny
9.00 i nie lubił rozpoczynać dnia od ważnych spraw państwowych.
Hankey: Winstonie, doniesienia z Dalekiego Wschodu są alarmujące! Nasz
wywiad twierdzi, że wojska japońskie użyły broni bakteriologicznej w
Chinach.
Churchill: W jakim rejonie?
Hankey: W mieście lub w pobliżu miasta Czengte. Bakterie rozpylono z
samolotu. Wszystko na to wskazuje, albowiem kilkanaście dni po przelocie
czterech samolotów japońskich, które uznano za zwiadowcze wystąpiły
przypadki zarażenia wąglikiem.
Premier podszedł do mapy i szukał przez chwilę miasta, o którym mówił Lord
Hankey. Wiadomość wyraźnie poruszyła go.
Churchill: Jeżeli stało się to na Dalekim Wschodzie, może stać się i w
Europie.
Chciałbym zapoznać się z historią tego zagrożenia.
Hankey: Jest krótka. W czasie wielkiej wojny w 1916 roku Niemcy użyli
zarazków nosacizny, aby wybić francuskie konie. W 1925 roku polski
wywiad meldował o radzieckich próbach broni bakteriologicznej na
terenach przygranicznych.
Churchill: Istnieje więc groźba, że Rosjanie przekażą swoje
doświadczenia lub broń Niemcom, a ci będą nam zrzucać na głowę nie bomby
burzące, lecz zarazki.
Trwała bitwa o Anglię. Niemieckie samoloty codziennie dokonywały nalotów,
ale Anglia broniła się. Czy mogło to skłonić Hitlera do wydania rozkazu
użycia broni chemicznej lub bakteriologicznej? Nie można było wykluczyć
takiego niebezpieczeństwa. Dlatego Lord Hankey został zobowiązany do
przedstawienia szczegółowego raportu na temat form obrony.
Zajmował się tym zagadnieniem od 1934 roku, gdy z jego inicjatywy powołano
Komisję Wojny Mikrobiologicznej oraz podjęto badania nad użyciem tej broni
w nowym tajnym ośrodku w Porton Down.
Od tego czasu nie zdarzyło się nic alarmującego, więc badania nie nabrały
rozmachu. Dopiero wiadomość o ataku w Czengte zmobilizowała brytyjskie
władze i naukowców. W 1942 roku Brytyjczycy przeprowadzili pierwszy test
broni bakteriologicznej na wysepce u wybrzeży Szkocji – Gruinard. Była to
bezludna wyspa i tylko czasami farmerzy dowozili tam owce, aby je wypasać.
Zabroniono im tego, a wszędzie na brzegach stanęły tablice informujące, że
wyspa jest poligonem wojskowym, na który wstęp jest surowo zakazany.
Uznano, że są to wystarczające środki ostrożności, a cieśnina dzieląca
wyspę od brzegów stałego lądu była odpowiednio szeroka, aby nie obawiać
się niebezpieczeństwa rozprzestrzeniania się choroby.
W 1942 roku przybyła tam grupa specjalistów z laboratorium Porton, aby
sprawdzić działanie 500-funtowych (tj. ok. 250 kg) bomb, z których każda
zawierała sto półtorakilogramowych kasetek z bakteriami wąglika. Zrzucone
z samolotu rozrywały się na wysokości kilkudziesięciu metrów nad ziemią,
rozsypując zabójcze bakterie w promieniu wielu hektarów.
Rząd brytyjski nigdy nie przyznał się do przygotowywania broni
bakteriologicznej, która miałaby zaatakować ludzi. Twierdzono, że jedynie
opracowano plany użycia bomb z laseczkami wąglika, aby wybić bydło w
Niemczech, co mogłoby wywołać głód.
W istocie taki pomysł miał jeden z naukowców dr Paul Fildes, dla którego
eksperymenty na wyspie okazały się bardzo interesujące. Z ich wynikami
przyszedł do Lorda Hankeya:
Fildes: Nasze doświadczenia z pięćsetfuntową bombą „N” wykazały, że
pałeczki wąglika zostały rozsiane na obszarze około 50 hektarów. Jest to
wynik nadspodziewanie dobry.
Hankey: A jak wyglądałyby szanse zaatakowania Niemiec?
Fildes: Nalot na miasto wielkości powiedzmy Stutgartu, to jest 53 mile
kwadratowe wymagałby użycia 268 bombowców Lincoln, które zrzuciłyby 4
tysiące bomb typu „N”.
Hankey: A efekty?
Fildes: Uważamy, że 50% populacji nie miałoby szans przeżycia. To jest
zdanie zespołu. Ja osobiście uważam, że wskaźnik jest wyższy i sięga
90%.
Hankey: Doktorze Fildes, rozmawiamy oczywiście o nalocie odwetowym,
przeprowadzonym wówczas, gdy Niemcy zaatakowaliby nasze miasta.
Fildes: Przeprowadziłem dalsze kalkulacje. Atak na sześć największych
miast niemieckich wymagałby użycia 2 690 samolotów, które zrzuciłyby
około czterdziestu tysięcy bomb. Miasta te zostałyby skażone na wiele
lat, a ludność musiałaby zostać całkowicie ewakuowana. Muszę podkreślić,
że użycie tej broni daleko odbiegałoby od normalnej praktyki wojennej i
jej zaakceptowanie mogłoby okazać się wielkim błędem.
Projekt był więc bardzo realny. Dokonanie 2 690 lotów nie było czymś
niezwykłym. Na przykład w czasie ataku na Hamburg od 24 lipca do 3
sierpnia 1943 roku samoloty alianckie wykonały 3 091 lotów zrzucając na
miasto prawie osiem i pół tysiąca ton bomb burzących i zapalających.
Mimo zastrzeżeń dr Fildesa projekt ten skierowano do realizacji.
Zaatakowanie niemieckich miast za pomocą bomb pełnionych zabójczymi
bakteriami wąglika, co proponował dr Fildes, napotkało podstawową
trudność: brak wystarczającej ilości bakterii. W Wielkiej Brytanii nie
było zakładów, które mogłyby wyprodukować 600 ton zarazków wąglika.
Dlatego zamówienie złożono w Stanach Zjednoczonych, gdzie w szybkim tempie
budowano takie zakłady w Huntsville. Okazało się jednak, że wyprodukowanie
ilości bakterii koniecznej do masowanego bombardowania Niemiec potrwa
kilka lat. W 1942 roku Lord Hankey zaproponował premierowi inne
rozwiązanie
Hankey: Gdybyśmy zostali zmuszeni do akcji odwetowej, to jedynym
wykonalnym dla nas ruchem byłoby użycie wąglika przeciwko bydłu.
Churchill: Chcesz wygrać wojnę zabijając krowy?
Hankey: Nie tylko krowy, także owce i kozy. Zniszczylibyśmy ich
rolnictwo. Dr Fildes proponuje rozrzucenie karmy, którą nazywa krowimi
ciasteczkami.
Doktor Fildesa skierował do szefów sztabów projekt pod tytułem:
„Powietrzna dystrubucja zakażonych tabletek dla bydła”, w którym
proponował: Przeprowadziłem dalsze kalkulacje. Atak na sześć największych
miast niemieckich wymagałby użycia 2 690 samolotów, które zrzuciłyby około
czterdziestu tysięcy bomb. Miasta te zostałyby skażone na wiele lat, a
ludność musiałaby zostać całkowicie ewakuowana. Muszę podkreślić, że
użycie tej broni daleko odbiegałoby od normalnej praktyki wojennej i jej
zaakceptowanie mogłoby okazać się wielkim błędem.
Fildes: Celem operacji jest zarażenie i zabicie jak największej ilości
bydła na terytorium nieprzyjaciela w ramach jednorazowego ataku
powietrznego przez zrzucenie z samolotów zainfekowanych ciasteczek.
Najważniejszym okręgiem produkcji bydła jest prowincja Oldenburg, gdzie
na kilometr kwadratowy przypada 35 krów.
Dr Fildes uważał, że bombowce powinny lecieć z prędkością około 350 km/h i
co dwie minuty zrzucać kasetkę zawierającą 400 tabletek. W ten sposób
rozrzucono by pięć milionów tabletek. Przeprowadziłem dalsze kalkulacje.
Atak na sześć największych miast niemieckich wymagałby użycia 2 690
samolotów, które zrzuciłyby około czterdziestu tysięcy bomb. Miasta te
zostałyby skażone na wiele lat, a ludność musiałaby zostać całkowicie
ewakuowana. Muszę podkreślić, że użycie tej broni daleko odbiegałoby od
normalnej praktyki wojennej i jej zaakceptowanie mogłoby okazać się
wielkim błędem.
Fildes: W ramach jednorazowego nalotu można byłoby zniszczyć hodowlę na
objętym atakiem obszarze i wywołać katastrofalne zamieszanie w
nieprzyjacielskich służbach weterynaryjnych.
Projekt zyskał uznanie i w fabryczce kosmetycznej w Bermondsey
przygotowano linię produkcyjną, która miała wytwarzać 250 tysięcy tabletek
tygodniowo. Zatrudniono 25 kobiet pracujących do tego czasu w fabrykach
mydła w Londynie i Bristolu i w lecie 1942 roku przewieziono je do
zakładów. Żadna z nich nie wiedziała, co będzie tam robić. Urządzenie do
napełniania „ciasteczek” dawało pełną gwarancję bezpieczeństwa. Do
kwietnia 1943 roku wyprodukowano 5 milionów tabletek. Wszystko było gotowe
do przeprowadzenia ataku. Na szczęście nigdy do niego nie doszło.
Bez wątpienia świadomość zmasowanego odwetu powstrzymywała Hitlera przed
wydaniem rozkazu dokonania ataku chemicznego lub bakteriologicznego. Tym
bardziej, że alianckie bombowce coraz częściej nadlatywały nad niemieckie
miasta i zasypywały je gradem bomb. Raporty na temat efektów bombardowań
były tak wstrząsające, że führer nigdy nie odważył się pojechać do
któregoś ze zniszczonych miast. W Hamburgu tylko jednej nocy zginęło 18,5
tys. mieszkańców, z których większość udusiła się z braku tlenu lub
zatruła gazami wydzielanymi przez fosfor, będący składnikiem ładunków
zapalających. Łatwo więc było przewidzieć skalę alianckiego odwetu za
niemieckie naloty chemiczne lub biologiczne na brytyjskie miasta. Ponadto
Hitler liczył, że uda mu się dogadać z brytyjskimi politykami, aby
zakończyć walki na Zachodzie. Użycie broni masowego rażenia przekreśliłoby
takie szanse, gdyż żaden z brytyjskich polityków nie odważyłby się wówczas
proponować paktu z Hitlerem.
Europa uniknęła wojny bakteriologicznej, której skutków nikt nie byłby w
stanie przewidzieć. Świadczy o tym historia bezludnej wyspy Gruinard,
która nie zakończyła się wraz z zaprzestaniem eksperymentów z bakteriami
wąglika.
Początkowo lekceważono sygnały od farmerów mieszkających na stałym lądzie
sąsiadującym z wyspą Gruinard, gdzie w 1942 roku przeprowadzano
eksperymenty z bombami kasetowymi napełnionymi bakteriami wąglika. Aż w
1954 roku wybuchła epidemia wśród zwierząt. Powtórzyła się w 1961 i 1965
roku. Czy powodem była bliskość zatrutej wysepki? Ale jak bakterie mogły
wydostać się stamtąd i przebyć wielokilometrową cieśninę? Mogły.
Przewoźnikami były ptaki. One roznosiły zarazę. Mimo tych podejrzeń władze
medyczne były bezradne. Dopiero w 1986 roku wynaleziono środki, które
pozwoliły odkazić wyspę. Minęły jeszcze cztery lata zanim ostatecznie
zlikwidowano niebezpieczeństwo, jakie tworzyły skupiska bakterii ukryte w
załomach skał i dopiero w 1990 roku, bez mała pół wieku po zakończeniu
eksperymentów z bronią bakteriologiczną, z wyspy zdjęto tablice zakazujące
wstępu na jej skaliste brzegi.
Nie wiadomo ostatecznie, jak często w czasie drugiej wojny światowej
używano broni bakteriologicznej? Zapewne nie miało to poważniejszego
charakteru, ale pozostał lęk.
Amerykanie obawiali się, że wojska radzieckie przejęły całą dokumentację i
schwytały większość kadry japońskich ośrodków, w których produkowano broń
bakteriologiczną i testowano ją na jeńcach wojennych. Mogło to dać
Związkowi Radzieckiemu siłę równą amerykańskiej potędze nuklearnej.
Użycie broni bakteriologicznej było prostsze niż bomby atomowej. Nie
wymagało posiadania bombowców strategicznych ani rakiet. Wystarczyło
wysłać kilka okrętów podwodnych przez Atlantyk. Wynurzyłyby się w
ciemnościach u brzegów Nowego Jorku i wykorzystując wiatr wiejący od
oceanu wypuściłyby chmury zabójczych bakterii. Taki scenariusz wygląda
dość fantastycznie, ale w rejonie San Francisco przeprowadzono sześć
pozorowanych ataków. Amerykańskie okręty podwodne wystrzeliwały w stronę
lądu pojemniki z nieszkodliwymi bakteriami. Ustalono później, że 800
tysięcy mieszkańców miasta wchłonęło bakterie.
Można też było wysłać kilkudziesięciu ludzi z pojemnikami zarazków
wąglika. Wsiedliby do nowojorskiego metra i w stosownej chwili wyrzucili
na tory słoiki z bakteriami. Amerykanie wiedzieli, że w 1943 roku w
paryskim metrze Niemcy z okien pociągów rozpylali nieszkodliwe bakterie,
aby sprawdzić jak szybko rozprzestrzenią się i jak daleko dotrą. Taki
eksperyment powtórzyli Brytyjczycy 26 lipca 1963 roku. Wówczas, za zgodą
rządu, do pociągu metra na stacji Colliers Wood w Londynie wsiadł
mężczyzna z niewielkim cynowym pojemnikiem, który wyrzucił przez uchylone
okno. Nikt na to nie zareagował, gdyż pasażerowie byli przekonani, że
pozbył się puszki po piwie. Wynik tego eksperymentu okazał się
zastraszający: w ciągu kilkudziesięciu minut bakterie, roznoszone
podmuchami przejeżdżających pociągów dotarły na odległość piętnastu
kilometrów od miejsca, w którym zostały wyrzucone. Badania ujawniły
również, że wszystkie pociągi kursujące na tej trasie zostały skażone.
Gdyby były to bakterie chorobotwórcze, wówczas w Londynie wybuchłaby
epidemia, która zdziesiątkowałaby mieszkańców tego miasta. Podobne
eksperymenty przeprowadzano w nowojorskim metrze, gdzie z pędzących
pociągów wyrzucano na tory szklane pojemniki napełnione nieszkodliwymi
bakteriami. Wszystkie wyniki pozostały tajne, czemu nie ma się co dziwić.
Największą wiedzę na temat broni biologicznej posiadał generał Shiro
Ishii, który kierował zakładami w Pingfan. Dlatego po wojnie stał się
najbardziej poszukiwanym człowiekiem na świecie. Wszelki ślad po nim
zaginął, co mogło wskazywać, że radzieckim spadochroniarzom, którzy 19
sierpnia dokonali desantu udało się go schwytać. Wywiad amerykański
skłonny był jednak uznać, że zbrodniarz umknął Rosjanom.
W końcu 1945 roku wywiad wojskowy trafił na trop generała Shiro Ishii,
który kierował zakładami w Pingfan, gdzie wytwarzano broń
bakteriologiczną. Ukrywał się w Japonii i tam go aresztowano. Ishii
odmawiał zeznań. Miał stanąć przed amerykańskim sądem jako zbrodniarz
wojenny. Ciążyła na nim odpowiedzialność za cierpienia i śmierć setek
jeńców oraz tysięcy niewinnych ludzi, wobec których zastosowano broń
bakteriologiczną. Dowody były oczywiste: w grobach w pobliżu obozu
jenieckiego pod Mukdenem znaleziono zwłoki jeńców, z których 31 zmarło w
wyniku zarażenia wąglikiem, 60 – na cholerę, 12 na dyzenterię, 106 na
dżumę, 22 na dur brzuszny, 41 na gruźlicę, a 9 na tyfus. Oczywiście pełnej
liczby ofiar nie udało się ustalić. Dwustu jeńców przeżyło i byli
świadkami oskarżenia. Jeden z nich, Frank James, zeznał: James: 11
listopada 1942 roku jeńców alianckich w obozie w Mukdenie badała japońska
komisja. Lekarze mieli maski na twarzach. Pryskali jeńcom w twarz jakąś
cieczą i robili zastrzyki. W ciągu 60 dni dwustu lub trzystu z nich
zmarło, a ich ciała wyrzucono na zewnątrz, gdzie zamarzły. Dopiero na
wiosnę część pochowano, a inne poddano sekcji.
Generał Ishii nie stanął przed sądem. Amerykanie wciąż liczyli, że uda się
wydobyć od niego najważniejsze informacje. Jego wiedza była zbyt cenna,
aby skazać go na śmierć. On jednak milczał. Aż w 1947 roku dowiedział się,
że Rosjanie zażądali wydania go. Przestraszony możliwością ekstradycji,
zgodził się ujawnić swoją wiedzę Amerykanom, sądząc, że w ten sposób
wykupi nietykalność. Natychmiast z Waszyngtonu przyjechali dr Edwin Hill i
dr Joe Victor, wybitni specjaliści od broni chemicznej i
bakteriologicznej, aby ocenić zeznania gen. Ishii. Zanotowano je na 137
stronach maszynopisu, których zawartość pozostała ścisłą tajemnicą. Taki
był rozkaz gen. Douglasa MacArthura, dowódcy amerykańskich wojsk
okupacyjnych w Tokio, który w kwietniu 1947 roku stwierdził: „Najwyższa
tajność jest niezbędna, w celu ochrony interesów Stanów Zjednoczonych i
uniknięcia kłopotów”.
Po wojnie wszystkie mocarstwa prowadziły badania i produkowały broń
bakteriologiczną. W Wielkiej Brytanii, gdzie nie znaleziono odpowiednich
poligonów, badania przeprowadzano na morzu. Wykonano co najmniej 7 testów.
Prace były o wiele bardziej zaawansowane w Stanach Zjednoczonych, gdzie
próby przeprowadzano na wielkim poligonie Dugway, obejmującym pół miliona
hektarów pustyni w stanie Utah.
W Fort Detric prowadzono próby wyhodowania nowej odmiany komarów
zarażonych żółtą febrą. Wyniki testów były tak obiecujące, że wojsko
złożyło zamówienie na 100 milionów insektów. Rozeszły się pogłoski, że
bomby wypełnione komarami zostały użyte w kilku miejscach, prawdopodobnie
w Wietnamie, a niewykluczone, że na Kubie, gdzie zmarło 300 tysięcy ludzi
w wyniku gorączki krwotocznej dengi.
O ile czasami do publicznej wiadomości przeciekały informacje o
eksperymentach prowadzonych przez naukowców brytyjskich i amerykańskich,
to nic nie wiadomo o działaniach w Związku Radzieckim.
Na świecie pojawiło się nowe niebezpieczeństwo: państwa totalitarne –
Libia, Irak, Iran, Korea Północna – zaczęły prowadzić intensywne badania
nad produkcją broni bakteriologicznej.
Jaka jest skala zagrożenia? To jest największa tajemnica XXI wieku.
Jest jeszcze inne niebezpieczeństwo, którego świat nie zna, choć istnieje
już od blisko wieku.
Przekonali się o tym żołnierze alianccy biorący udział w operacji
„Pustynna burza” w 1992 roku w Zatoce Perskiej.
Głos przez megafon: GAZ! To jest gaz! Czwarty stopień! To nie są
ćwiczenia! Powtarzam: to nie są ćwiczenia!
Okrzyki nagłaśniane przez megafony, powtarzane przez dowódców oddziałów
rozbrzmiewały, gdy tylko czujniki M43 ustawione wokół alianckich baz
sygnalizowały obecność gazu w powietrzu. Żołnierze, z trudem opanowując
panikę, wysupływali z toreb plastikowe peleryny, którymi szczelnie owijali
ciało i zakładali na twarze maski. Ciężko oddychając w gorącym pustynnym
powietrzu czekali w napięciu na wystąpienie pierwszych objawów zatrucia,
gotowi natychmiast połknąć kilka z 13 pigułek, jakie im wydano, aby mogli
zneutralizować trujące substancje. Z reguły po kilkunastu minutach alarm
odwoływano, gdy okazywało się, że w powietrzu nie było gazu, lecz zbyt
wiele spalin lub dymu prochowego.
Takie alarmy były codziennością w oddziałach biorących udział w operacji
„Pustynna burza”. Nikt jednak nie odważył się lekceważyć ostrzeżeń, tak
wielki i wszechobecny był lęk przed tajną bronią Saddama Husajna i
prawdopodobieństwem, że zostanie użyta. I tak się stało.
Tags:
Sensacje XX wieku
Aktorzy:
Mata Hari – Danuta Stenka
Kapitan Ladoux – Wiktor Zborowski
Dyrektor więzienia – Jan Machulski
Urzędnik imigracyjny – Krzysztof Globisz
Głos – Jerzy Bończak
O świcie 15 października 1917 roku do celi więzienia w St. Lonar, gdzie
na pryczy spała kobieta w szarym drelichu, weszli: dyrektor więzienia,
lekarz wojskowy i pastor. Dużo czasu zajęło im obudzenie więźniarki, która
poprzedniego wieczora dostała silny środek nasenny. Wreszcie ocknęła się.
Dyrektor więzienia wysunął się do przodu. Powiedział:
Dyrektor: Mam bardzo złą wiadomość dla pani. Prośba o ułaskawienie
została przez rząd francuski odrzucona. Spoczywa na mnie szczególnie
przykry obowiązek poinformowania pani, że egzekucja odbędzie się za
godzinę.
Strażniczki wyprowadziły z celi kobietę i wsadziły ją do samochodu, który
wnet wyruszył do lasu Vincennes.
Nazywała się Margaretha Gertuda MacLeod, z domu – Zelle. Świat znał ją
jako Matę Hari. Czy zasłużyła na wyrok śmierci? Dzisiaj wiemy, że nie.
Padła ofiarą gry wywiadów, której nie rozumiała ani nie potrafiła się
przed nią obronić.
Miała 18 lat, gdy wyjechała z Amsterdamu, wygnana skandalem, jakim był jej
romans z dyrektorem szkoły.
W Hadze odpowiedziała na prasowe ogłoszenie kapitana Rudolfa MacLeoda
poszukującego towarzyszki życia. Był od niej o 22 lata starszy i niemal
całe dorosłe życie spędził w służbie wojskowej w Holenderskich Indiach
Wschodnich. Spotkanie, na jakie umówili się w muzeum, przerodziło się w
gorący, choć krótkotrwały związek. Po sześciu dniach zaręczyli się, a
pobrali się 4 miesiące później. Wkrótce urodził im się syn, Norman John, z
którym w maju 1897 roku wyjechali na Sumatrę.
Kapitan MacLeod wracał do służby, jaką pełnił od ponad 20 lat w tej
holenderskiej kolonii. Margaretha urodziła tam córkę, ale ich związek
rozpadał się. Okres ekscytacji egzotyczną wyspą trwał krótko, a codzienne
waśnie i problemy stawały się nie do zniesienia. Jej mąż odsłaniał
prawdziwą naturę żołdaka i hulaki.
Kres małżeństwa nastąpił po śmierci syna. Podobno został on otruty przez
opiekunkę, namówioną do zbrodni przez narzeczonego, żołnierza, który
chciał się zemścić na kapitanie MacLeodzie za złe traktowanie w czasie
służby
W 1901 roku wrócili do Amsterdamu. Kłótnie, sprzeczki były już
codziennością. Margaretha skarżyła się, że mąż nie dawał jej pieniędzy i
bił ją. Pewnego sierpniowego dnia 1902 roku zabrał córkę i odszedł.
Musiała urządzić sobie życie.
Wyjechała do Paryża, aby szukać szczęścia jako modelka. Potrafiła
wykorzystać urodę i wpływ na mężczyzn i przy pomocy francuskiego dyplomaty
dostała się, jako orientalna tancerka, do jednego z najmodniejszych
wówczas salonów Madame Kiréewski.
Tam zwrócił na nią uwagę właściciel Muzeum Sztuki Orientalnej, który
zaproponował jej występy. Prawdopodobnie to on nadał jej pseudonim Mata
Hari – „Oko dnia”. Tak rozpoczęła się wielka kariera holenderskiej
dziewczyny udającej z powodzeniem Malajkę, której taniec, często
wykonywany nago lub w cielistym trykocie, zachwycał wszystkich mężczyzn,
co oczywiście sprawiało, że rosły szeregi jej wpływowych i bogatych
kochanków.
Występowała w Monte Carlo, Kairze, Wiedniu, Mediolanie i Berlinie.
Wszędzie do drzwi jej garderoby pukali zamożni i wpływowi mężczyźni,
których nie odsyłała z kwitkiem. Wśród bardzo licznych kochanków Maty Hari
znaleźli się francuski ambasador w Berlinie, prefekt policji berlińskiej,
a nawet szef kontrwywiadu niemieckiego. Te znajomości dawały jej
pieniądze, kosztowności, łatwe życie i znaczącą pozycję w towarzyskich
sferach. Miały również doprowadzić ją do zguby.
W 1910 roku gwiazda Maty Hari zaczęła świecić najpełniejszym blaskiem.
Odnosiła największe triumfy, choć miała już 34 lata, jak dla tancerki –
był to poważny wiek. Otrzymała angaż do słynnej La Scali. Miała nadzieję,
że będzie występować w balecie Diagiliewa, z którym w marcu 1912 roku
miała wyjechać do Sankt Petersburga. Nie udało się. W poszukiwaniu okazji
do kontynuowania estradowej kariery pojechała do Berlina, gdzie miała
występować w tamtejszym Metropolu. Był lipiec 1914 roku. Polityka, która
przesądziła o jej zgubie, niespodziewanie znalazła się bardzo blisko. Nie
zważała na to.
28 czerwcu 1914 roku w Sarajewie zginął Arcyksiążę Franciszek Ferdynand i
jego żona Zofia. To wydarzenie, tragiczne dla rodziny, ale zupełnie nic
nie znaczące w skali kontynentu, okazało się katastrofalne dla historii
świata. Europa w błyskawicznym tempie zaczęła staczać się ku wojnie.
W tym czasie Mata Hari przebywała w Berlinie.
Co gorsza, spotykała się tam ze swoim byłym kochankiem Alfredem Kiepertem.
Przekazał jej on w pożegnalnym prezencie 100 tys. marek. Nieraz brała
pieniądze od swoich kochanków i nikt nie czynił jej z tego zarzutu.
Jednakże Kiepert był oficerem, służył w 2 Westfalskim Pułku Huzarów. Może
więc nie o prezent chodziło.
Dalszy pobyt w Berlinie mógł być dla niej niebezpieczny, gdyż była
obywatelką wrogiego państwa. Podobno władze niemieckie zarekwirowały jej
futra i biżuterię. W sierpniu 1914 roku wróciła do Holandii, gdzie dała
ostatni w swojej karierze występ na scenie Królewskiego Teatru w
Amsterdamie. Przedstawienie zakończyło się całkowitą klapą. Być może
dlatego postanowiła wyjechać do Paryża, uważając, że tylko tam znajdzie
warunki odpowiednie dla swojego talentu.
Wojna ogarniała kontynent, a wszystkie walczące strony uważały, że
zakończą ją szybko.
W tej wojnie nikt nie docenił siły nowej technologii. Karabiny maszynowe
dziesiątkowały atakujących, gdy tylko wyskoczyli z okopów. Pociski
ciężkiej artylerii roznosiły umocnienia polowe. Każda próba przełamania
frontu kończyła się hekatombami ofiar, a rozstrzygnięcie nie nadchodziło.
W końcu 1914 roku na froncie zachodnim armie niemieckie, francuskie i
brytyjskie zapadły w okopach. Rozpoczęła się straszna pozycyjna wojna,
której celem było wykrwawienie wroga.
Wydawałoby się, że Paryż żył normalnym życiem, nie wiedząc nic o
potworności frontu. Jednakże mimo pozorów normalnego życia miasto zmieniło
się. Na scenach kabaretów nie wystawiano już roznegliżowanych scenek.
Nawet tam zapanował duch patriotyzmu. W czasie, gdy na frontach ginęły
tysiące francuskich chłopców, paryska publiczność nie chciała oglądać
erotycznych tancerek.
Mata Hari zdawała się nie dostrzegać ani nie rozumieć tego, co dzieje się
dookoła niej. Postanowiła pojechać do Paryża, ale ze względu na wojnę i
front, który przecinał Francję, z Amsterdamu do Paryża można było dotrzeć
jedynie okrężną drogą. Trzeba było dopłynąć do brytyjskiego portu, tam
przesiąść się na statek do Hiszpanii, a dalej pociągiem dojechać do
Paryża. I w taką drogę wyruszyła Mata Hari.
Mata Hari dopłynęła statkiem do brytyjskiego portu Folkestone, aby tam
przesiąść się na statek zmierzający do Hiszpanii. Ze względu na wojnę
wszyscy pasażerowie poddawani byli szczegółowej kontroli.
Drobne z pozoru zdarzenie miało przesądzić o dalszym losie słynnej
tancerki. W porcie zwrócił na nią uwagę urzędnik imigracyjny.
Urzędnik: Czy pani podróżuje sama?
Mata Hari: Tak.
Urzędnik: Pani paszport jest zaplamiony.
Mata Hari: Och, rozlałam wino. Wieczorem statek tak kołysał.
Urzędnik: W czasie wojny, gdy brytyjscy chłopcy giną we Francji, nie
należy bawić się na statku, proszę pani.
Mata Hari: To nie pana sprawa, co robię na statku. Zaraz pójdę do pana
przełożonego, aby poskarżyć się na traktowanie, z jakim spotkałam się z
pana strony. Gbur!
Trudno się dziwić, że zrobiła fatalne wrażenie na urzędniku imigracyjnym,
który zanotował po rozmowie z nią:
Urzędnik: Wypadła bardzo niezadowalająco i nie powinna dostać zezwolenia
na ponowny wjazd do Zjednoczonego Królestwa.
Gdyby nie wojna, nie zwrócono by uwagi na zatarg z urzędnikiem. Jednakże
wtedy brytyjski kontrwywiad wszędzie doszukiwał się szpiegów, a samotnie
podróżująca kobieta musiała budzić podejrzenia.
Notatka brytyjskiego urzędnika imigracyjnego uruchomiła wielką machinę
kontrwywiadu. Matę Hari zaczęła oplątywać sieć, o istnieniu której nie
miała pojęcia.
Sytuacja na froncie pogarszała się z miesiąca na miesiąc. Francja składała
ogromną daninę krwi.
Pod Verdun 2 lutego 1916 roku Niemcy rozpoczęli bitwę, która miała
wykrwawić wojska francuskie.
Tylko pierwszego dnia walk wystrzelono milion pocisków artyleryjskich.
Mijały dni zażartych walk. Przesunięcie frontu choćby o kilkaset metrów
pochłaniało tysiące ofiar, a tak krwawo okupiony sukces kończył się z
reguły utratą zdobyczy po kilku dniach.
Drugi rok wojny nie przynosił żadnych rozstrzygnięć. Tylko straty.
W czerwcu 1916 roku Mata Hari ponownie przybyła do Paryża. Już wtedy
podążało za nią dwóch agentów francuskiego kontrwywiadu – Tarlet i Monier.
Ustalili, że słynna tancerka zakochała się w dużo młodszym i nadzwyczaj
przystojnym rosyjskim arystokracie, poruczniku Vadimie Masloffie, który
służył we francuskim lotnictwie i po odniesieniu rany przebywał w szpitalu
w miejscowości Vittel.
Było gorące sierpniowe popołudnie 1916 roku, gdy kapitan Georges Ladoux,
szef francuskiego wywiadu i kontrwywiadu, niski gruby mężczyzna z
kruczoczarnymi wąsami i brodą, z cygaretką tlącą się w kąciku ust,
otworzył drzwi gabinetu mieszczącego się w kamienicy przy Boulevard
Saint-Germain 282 w Paryżu. Stała w nich kobieta, którą znał doskonale z
afiszów i zdjęć w gazetach.
Przysunęła sobie krzesło do biurka i usiadła wygodnie, opierając się o
blat.
Mata Hari: Czego chcecie ode mnie? I niech pan nie udaje, że mnie pan
nie zna!
Ladoux: Wiem, że chce pani jechać do Vittel i gotów jestem dać pani
przepustkę.
Mata Hari: Jeżeli tak, to niech pan powie tym dwóm kapusiom, czekającym
przed drzwiami, którzy przykleili się do mnie jak cienie, że w upalne
dni mają pana zezwolenie na wypicie kieliszka za moje zdrowie w bistro
na rogu.
Ladoux: Nie wiem, o czym pani mówi?
Mata Hari: Podążają za mną, dokąd bym się nie udała. Gdy wyjdę z hotelu,
przetrząsają moje bagaże. Gdy wracam, wszystko jest do góry nogami.
Kapitan Ladoux zapiał później:
Ladoux: Widząc, jak jest pewna siebie i jak panuje nad swoim
zachowaniem, zacząłem się zastanawiać, czy wywiad brytyjski nie mylił
się przesyłając mi informację, że Mata Hari musi być niemieckim
szpiegiem.
Być może to jedno zdanie zawiera wyjaśnienie całej tajemnicy Maty Hari.
Kapitan Ladoux był przekonany, że słynna tancerka, która tak chętnie
otwierała drzwi do swojej sypialni wpływowym mężczyznom, w ten sam sposób
może zdobywać ważne informacje. Jednakże doświadczenie podpowiadało mu, że
niemiecki wywiad wcześniej od niego doszedł do takiego wniosku i podczas
pobytu Maty Hari w Berlinie zwerbował ją do współpracy. Podobno Mata Hari
przyznała się do tego podczas pierwszej rozmowy. Miała powiedzieć:
Mata Hari: Teraz ta idiotyczna gra zakończyła się. Albo jestem zbyt
niebezpieczna i w tym przypadku musi pan wyrzucić mnie z Francji, albo
jestem małą kobietką, która chciałaby wreszcie mieć trochę spokoju.
Ladoux: Czy nie podjęłaby się pani chwalebnej służby dla Francji?
Mata Hari: Nigdy o tym nie myślałam.
Ladoux: Pani musi być bardzo kosztowna…
Mata Hari: To na pewno.
Ladoux: Jak pani sądzi, ile jest pani warta?
Mata Hari: Wiele albo nic.
Szybko określiła swoją cenę. Była bardzo wysoka.
Na początku września 1916 roku Mata Hari wróciła z Vittel, gdzie spędziła
kilka dni ze swoim ukochanym, rosyjskim arystokratą porucznikiem Vadimem
Masloffem. Oświadczył się jej, ale na drodze do małżeństwa stanęła jego
rodzina, która nie chciała słyszeć o związku z tancerką. Mata Hari wróciła
do Paryża z mocnym postanowieniem zarobienia tak wielu pieniędzy, że
mogliby pobrać się bez względu na sprzeciw arystokratycznej rodziny.
Dzień później, podczas spotkania z kapitanem Ladoux przedstawiła mu
szaleńczą propozycję:
Mata Hari: Chcę panu zaoferować informacje od… następcy niemieckiego
tronu.
Ladoux: Kronprinza Wilhelma?
Mata Hari: No cóż, nie znam go jeszcze, ale mogę poznać.
Ladoux: A jaką cenę wyznaczyłaby pani za dotarcie do Kronprinza?
Mata Hari: Milion franków!
Ladoux: To dużo! Bardzo dużo! Gotów jednak jestem ponieść to ryzyko. Dla
mojej ciekawości: jak pani ma zamiar dotrzeć tak wysoko?
Mata Hari: Muszę odnowić znajomość z generałem Moritzem Ferdinandem von
Bissingiem…
Ladoux: Mówi pani o dowódcy wojsk niemieckich okupujących Belgię?
Mata Hari: Tak, przy jego pomocy zostanę przedstawiona na niemieckim
dworze.
Ladoux: Zna pani generała von Bissinga?
Mata Hari: Jeszcze nie, ale przedstawi mnie mój bardzo dobry znajomy,
Karl Kramer, niemiecki konsul w Amsterdamie. Jest przyjacielem generała
von Bissinga.
Kapitan Ladoux był przekonany, że Mata Hari jest niemieckim szpiegiem. Nie
miał jednak żadnego dowodu, na podstawie którego mógłby ją aresztować.
Dlatego przystał na jej pomysł, gdyż był przekonany, że Mata Hari w pogoni
za milionem franków chętnie nawiąże lub odnowi współpracę z niemieckim
wywiadem. Wówczas zdobyłby dowody i mógłby ją posłać na szafot. Byłby to
piękny sukces kapitana Ladoux i jego agentów.
Na froncie straszna, trwająca pół roku bitwa pod Verdun nie przyniosła
rozstrzygnięcia, na które liczyło niemieckie dowództwo. Straty po obydwu
stronach były olbrzymie. Zginęło pół miliona żołnierzy. Koniec wojny wciąż
wydawał się bardzo odległy. Na początku 1917 roku wojsko zaczęło się
burzyć. W armii francuskiej odnotowano 250 przypadków zbiorowych buntów. W
wielu fabrykach rozpoczęły się strajki i protesty robotników. Rząd
oskarżał szpiegów o sianie zamętu i nadrywanie morale wojska.
Mata Hari zabrała się do wypełniania swojego planu z zapałem kobiety
zakochanej, gotowej poświęcić wszystko dla uratowania miłości i szansy na
poślubienie rosyjskiego arystokraty. Nie zwróciła uwagi na poważny sygnał
ostrzegawczy.
W czasie kolejnej podróży z Paryża do Amsterdamu przez Wielką Brytanię
została aresztowana przez brytyjski kontrwywiad jako Klara Bendix,
niemiecka agentka. Ciekawe, do dzisiaj nikt nic na temat Klary Bendix nie
wie. Prawdopodobnie nigdy nie istniała, a tę postać wymyślił kontrwywiad
brytyjski, aby mieć pretekst do zatrzymania Maty Hari i wyciągnięcia od
niej jak najwięcej informacji o jej kochankach.
Gdy Mata Hari zorientowała się, że grozi jej oskarżenie o szpiegostwo,
wyjawiła, że pracuje dla kapitana Ladoux, który tego nie potwierdził. Nie
zwróciła na to uwagi może dlatego, że Brytyjczycy wkrótce ją zwolnili i
zezwolili na dalszą podróż do Madrytu. Tam zabrała się energicznie do
wypełniania planu dotarcia do następcy niemieckiego tronu. Uznała, że
pomocni w tym jej będą urzędnicy tamtejszej ambasady niemieckiej: Hans von
Khale i Hans von Krohn.
W tym samym czasie francuska stacja nasłuchowa na wieży Eiffela zaczęła
odbierać niemieckie radiogramy nadawane z Madrytu do Berlina, utajnione za
pomocą szyfru, złamanego już przez Francuzów. Informowano o agencie „H21”.
Czyżby tym agentem była Mata Hari?
Pierwsza depesza brzmiała:
Głos: Agent H21 właśnie przybył do Madrytu. Udało mu się podjąć pracę we
francuskim wywiadzie, ale został odesłany przez Brytyjczyków. Pyta o
instrukcje i pieniądze. Przekazał informacje o ruchach francuskich
jednostek oraz że pewien francuski polityk X utrzymuje bliskie stosunki
z zagraniczną księżniczką.
Ta depesza jednoznacznie wskazywała na Matę Hari, a takich radiogramów
Francuzi przechwycili znacznie więcej. Co ciekawe: tylko informacje o
agencie „H21” Niemcy przesyłali z Madrytu utajniając je szyfrem, który
Francuzi znali. Wyglądało tak, jakby niemieckiemu wywiadowi zależało na
tym, aby francuski kontrwywiad poznał treść szyfrogramów i dowiedział się
o ich agencie? Czy tym kryptonimem oznaczono Matę Hari? Nie było na to
żadnego dowodu, choć informacje podawane przez Niemców rzeczywiście
wskazywały na tancerkę.
13 lutego 1917 roku Mata Hari, wkrótce po powrocie z Madrytu do Paryża,
została aresztowana. Jednakże dowody, jakie zebrano przeciwko niej, były
nadzwyczaj słabe: niemieckie depesze z Madrytu i buteleczka z sympatycznym
atramentem, znaleziona podczas rewizji wśród jej kosmetyków. Mata Hari
tłumaczyła, że podejrzana buteleczka zawierała środek antykoncepcyjny.
Przypadek mógł sprawić, że substancja mogła z powodzeniem służyć do
utajniania pisma. Niewidzialnym atramentem może być wiele cieczy: mleko,
sok z cytryny, a nawet mocz. Sędzia śledczy nie miał żadnych
poważniejszych dowodów. Do czasu, aż dostarczyła ich sama Mata Hari.
W kwietniu, po dwóch miesiącach śledztwa, zażądała widzenia z sędzią.
Mata Hari: Chce złożyć zeznanie. W 1916 roku w Hadze odwiedził mnie Karl
Kramer, Niemiec, oferując 20 tys. marek za zdobywanie wiadomości dla
niemieckiego wywiadu. Wręczył mi również buteleczkę z sympatycznym
atramentem, za pomocą którego miałam sporządzać szpiegowskie meldunki.
Przyjęłam pieniądze, gdyż traktowałam je jako rekompensatę za futra i
biżuterię skonfiskowaną przez rząd niemiecki w 1914 roku. Przysięgam, że
nigdy nie wywiązałam się z tego zobowiązania, a buteleczkę z atramentem
szybko wyrzuciłam.
To przyznanie przesądziło o losie Maty Hari.
Dlaczego tak postąpiła? Dla kobiety przywykłej do luksusu i przyjmowania
wyrazów uwielbienia pobyt w strasznym XIX-wiecznym więzieniu dla
prostytutek musiał być koszmarem. Załamała się, czego dowodzą jej listy
pisane do przyjaciół. Nikt nie odpowiadał na listy. Nikt jej nie
odwiedzał. Nie można wykluczyć, że sędzia śledczy sprytnie wykorzystał jej
załamanie i skłonił do przyznania się. Mógł łatwo oszukać ją szansą
zwolnienia lub chociażby poprawienia warunków.
Przewieziono ją do więzienia sąsiadującego z gmachem Pałacu
Sprawiedliwości w Paryżu. Tam 24 lipca 1917 roku rozpoczął się proces,
który trwał tylko jeden dzień.
W tamtym czasie, gdy na froncie co dzień ginęły tysiące młodych mężczyzn,
ludzkie życie niewiele było warte.
Margaretha Gertuda MacLeod została skazana na śmierć przez rozstrzelanie.
W zimny październikowy poranek, stojąc przed plutonem egzekucyjnym w lesie
Vincences, nie pozwoliła zawiązać sobie oczu. Ucałowała zakonnicę, która
podeszła do niej, a potem posłała całusa dwunastu żołnierzom, gdy unosili
karabiny…
Po jej ciało nie zgłosił się nikt z rodziny ani żaden z kochanków.
Przewieziono je do akademii medycznej, gdzie miało służyć do nauki
anatomii.
Tags:
http://hotfile.com/dl/58547260/1b3ac58/Mata_Hari.zip.html
Tags:
Adolf Hitler

Adolf Hitler (1889-1945) – polityk niemiecki, przywódca III Rzeszy, kanclerz Rzeszy, przywódca NSDAP, ideolog narodowego socjalizmu, zbrodniarz wojenny.
Urodził się 20 kwietnia 1889 roku w Braunau ann Inn na terenie ówczesnych Austro-Węgier, dzisiejsza Austria. Był synem Aloisa Hitlera i Klary Pölzl (był jednym z szóstki dzieci tej pary). W 1897 roku rozpoczął naukę w Lambach. Co ciekawe, była to szkoła katolicka, prowadzona przez zakon benedyktynów. Ojciec Adolfa wysłał go tam w celu wyrobienia karności w synu, który był wcześniej mało zdyscyplinowany i niezbyt pilny. Dopiero w Lambach młody Adolf dał się poznać jako uczeń zdolny, wykazujący szczególne zainteresowanie sztuką i jej historią (przede wszystkim przykładał się do interesujących go przedmiotów). Następnie uczęszczał do szkoły w Linzu. Po ukończeniu szkoły elementarnej rozpoczął starania o przyjęcie do Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu, gdzie pragnął rozpocząć studia na kierunku malarskim. Sztuka ta nie udała się młodemu adeptowi, który w 1912 roku zmuszony był wyjechać z Wiednia, gdzie nie przyjęto go na uniwersytet. W międzyczasie podjął się pracy w stolicy Cesarstwa Austro-Węgier, zarabiając na życie. Jak mówiliśmy, w 1912 roku wyjeżdża i osiada w Monachium, mieście, z którym zwiąże się niemalże na całe życie. Rozpoczął tam pracę w charakterze malarza – handlował własnymi dziełami, najczęściej pocztówkami, co zapewniało mu pieniądze na skromne życie. Po wybuchu I wojny światowej, jako zagorzały patriota, postanowił zaciągnąć się do wojska. Zapewne widział w tym też szansę na odmianę swojego życia, które do tej pory nie układało się najlepiej – dorywcza praca kosztowała go wiele czasu i energii, zmuszony był również do pochlebiania potencjalnym klientom, co szczegółnie mierziło tego dumnego młodego człowieka. Po rozpoczęciu służby wojskowej otrzymał przydział do 1. kompanii 16. pułku piechoty. Szybko dał się poznać jako żołnierz odważny i bitny, który nie boi się dużych wyzwań. Dodatkowo odznaczał się typowo pruskim, choć był Austriakiem, zdyscyplinowaniem i karnością. Za walki na froncie zachodnim w szeregach armii niemieckiej przyznano mu Krzyż Żelazny II Klasy, który otrzymał w październiku 1916 roku. Kolejne odznaczenie nadano mu w dwa lata później za szczególne zasługi na polu boju pod Ypres, gdzie obie strony używały śmiercionośnych gazów bojowych po raz pierwszy zastosowanych na tak wielką skalę. Ranny zmuszony był do spędzenia ostatnich dni trwania I wojny światowej w szpitalu w Pasewalk. Ze zdumieniem nasłuchiwał on informacji z frontu, gdzie niemiecka armia ponosiła kolejne porażki. Niepokojem napawały go też wstrząsy targające cesarstwem od środka – rewolty wybuchające na wybrzeżu, wszechobecny chaos i wreszcie zawieszenie rządów monarchii Hohenzollernów, co stało się początkiem kapitulacji niemieckiej. Hitler potraktował to jako zdradę narodu niemieckiego, który tak ofiarnie walczył za polityków i wyższych dowódców. Choć pod Ypres został oślepiony i o mały włos nie stracił wzroku, szybko miał zabrać się do działalności na rzecz państwa, co w niedługim czasie doprowadziło go na sam szczyt.

Po opuszczeniu szpitala powrócił do Monachium. Okazało się, iż na miejscu prężnie działa Deutsche Arbeitspartei, zwana w skrócie DAP. W 1919 roku Hitler postanawia zaciągnąć się w szeregi członków partii i rozpocząć prężną działalność. Wygłasza przemówienia, werbuje nowych członków. Jego talent oratorski w pełni ukazał się podczas pełnych pasji i zaangażowania wypowiedzi, które stały się kluczowym czynnikiem przyciągającym do DAP świeży nabytek. Rok później nazwa partii zostaje zmieniona na NSDAP, co oznaczać miało Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei (Narodowosocjalistyczna Partia Robotnicza Niemiec). Hitler był jednym z głównych inicjatorów pomysłu zmiany nazwy, zdradzającej teraz fascynację narodowym socjalizmem. Pozycja Austriaka nadal rośnie aż wreszcie staje się on czołową postacią NSDAP i w 1921 roku obejmuje kierownictwo partii. Początkowo naziści, jak z czasem zaczęto ich określać, nie mogli poszczycić się ani zaufaniem społecznym, ani sukcesami politycznymi. Ot, stanowili zbieraninę ludzi luźno powiązanych w szeregach NSDAP i marzyli o przywróceniu statusu Niemiec sprzed I wojny światowej (traktat wersalski uważano na hańbiący). W 1923 roku przez Republikę Weimarską (bo taką nazwę przyjęło nowe państwo niemieckie) przetoczyła się fala protestów. Niepokoje społeczene powodowane były katastrofalną sytuacją ekonomiczną i gospodarczą. Zapewno to dodało Hitlerowi i jego kompanom odwagi i skłoniło ich do organizacji zamachu stanu, który od miejsca wydarzeń nazwano puczem monachijskim. W nocy z 8 na 9 listopada bojówki NSDAP nazwane Sturmabteilung kierowane przez Hitlera i gen. Ericha Ludendorfa rozpoczęły rewolucję. Aresztowano czołowych działaczy politycznych Niemiec zgromadzonych w jednym z monachijskich budynków. Hitler liczył na wsparcie puczu przez bawarską ludność. Pomylił się jednak, a rewoltę krwawo stłumiły oddziały wojskowe, które już 9 listopada opanowały sytuację. Kilka dni później Hitler został aresztowany i postawiony przed specjalnym trybunałem, który skazał go na 5 lat więzienia w Landsbergu. W więzieniu Hitler może przemyśleć dotychczasowe posunięcia oraz rozpocząć budowanie NSDAP od podstaw. Została ona bowiem zdelegalizowana. W Landsbergu przyszły przywódca Niemiec pisze dzieło swojego życia, biblię nazistów, „Mein Kampf”, w której zawiera szczegóły programowe ruchu. Dostrzegalny jest głęboki antykomunizm i antysemityzm Hitlera oraz przekonanie o wyższości rasowej Niemców. Z książki bije także wstręt od traktatu wersalskiego. Już w grudniu 1924 roku Hitler wychodzi na wolność (przedterminowe zwolnienie) i ponownie rozpoczyna koncentrowanie grupy ambitnych nazistów. 7 kwietnia 1925 roku postanawia także zerwać ze swoimi austriackimi korzeniami, zrzekając się obywatelstwa. Przez kilka lat miał de facto pozostać bez przynależności do konkretnego narodu, gdyż dopiero po siedmiu latach uzyskał obywatelstwo niemieckie. Hitler szybko zabiera się do pracy, werbując nowych członków i rozbudowując struktury NSDAP, którą ponownie zalegalizowano. Wreszcie nadarzyła się szansa na zaistnienie w niemieckim parlamencie, Reichstagu. W drugiej połowie lat dwudziestych znowu uwidacznia się kryzys gospodarczy, który dotknął także zrujnowane wojną Niemcy. W związku z tym w wyborach 1929 roku ludność postanawia opowiedzieć się za nazistami oraz komunistami, którzy prezentują najbardziej radykalne poglądy. Dodatkowo NSDAP prowadzi zakrojoną na dużą skalę kampanię wyborczą, którą finansują niemieccy przemysłowcy. Pozyskanie do współpracy możnych działaczy i radykalne hasła stały się głównymi czynnikami sukcesu wyborczego. W 1933 roku NSDAP ponownie tryumfuje w wyborach i staje się główną siłą rządzącą Reichstagiem. Niebagatelny wpływ na taki rozwój wydarzeń miały kontakty z przemysłowcami, którzy nie bali się łożyć ogromnych pieniędzy na dofinansowanie narodowych socjalistów. 30 stycznia 1933 roku Hitler zostaje obrany kanclerzem. Dochodzi do władzy w sposób całkowicie legalny, nie jest zmuszony do podejmowania drastycznych środków, jak 10 lat wcześniej w Monachium.

27 lutego 1933 roku wybuchł wielki pożar Reichstagu. O podpalenie budynku naziści oskarżyli komunistów, co stało się początkiem rozprawy z bolszewikami – ich partia została zdelegalizowana. Co więcej, Reichstag udzielił Hitlerowi absolutnego poparcia w podejmowanych przez niego środkach i 23 marca 1933 roku udzielił mu prawa wprowadzania zmian w konstytucji regulowanego przez „Ustawę o pełnomocnictwach”. W oto sposób Hitler skupił w swym ręku niemalże pełnię władzy i już w kilka miesięcy później, 14 lipca, ogłosił delegalizację wszystkich poza NSDAP partii politycznych. Śmierć prezydenta Hindenburga w sierpniu 1934 roku stała się ostatnim akordem politycznych machinacji Hitlera, który wprowadził ustawę łączącą stanowiska prezydenta i kanclerza w urząd Führera. Tym samym objął on przywództwo polityczne oraz nadzór wojskowy, mianując się wodzem naczelnym niemieckiej armii. Co więcej, w tym samym roku krwawo rozprawił się z opozycją wewnątrzpartyjną, likwidując głównego antagonistę w szeregach NSDAP, Ernsta Röhma i jego popleczników. Wydarzenia te nazwano „nocą długich noży” i rozegrały się one z 29 na 30 czerwca 1934 roku. Hegemonię Hitlera w III Rzeszy (taką nazwę przybrały Niemcy rządzone przez NSDAP) podkreślało obsadzanie czołowych stanowisk politycznych najbardziej zaufanymi współpracownikami, którzy razem z Hitlerem tworzyli niegdyś podwaliny partii nazistów. Kroki, jakie podjął nowy przywódca, aby zreformować państwo niemieckie warte są poświęcenia im uwagi. Przede wszystkim, obok dyskryminacji politycznej i społecznej (niektóre grupy społeczne poddawano represjom – np. księży katolickich) wprowadzono jawną dyskryminację rasową (Żydzi, Słowianie), której służyły utworzone na terenie Rzeszy obozy koncentracyjne. Już w marcu 1933 roku powstał pierwszy z nich założony w Dachau. Z czasem przerodziły się one w narzędzie masowej eksterminacji, początkowo jednak służyły głównie jako miejsca odizolowania niebezpiecznych dla Hitlera przeciwników politycznych oraz prześladowanych. Rozbudowany został aparat policyjny, który wspomagał w prześladowaniach mniejszości członków partii. W dziedzinie ekonomicznej i gospodarczej notowany był spory sukces Hitlera, który szybko zabrał się za reformowanie kraju, likwidując bezrobocie, modernizując przemysł oraz reorganizując armię. Odbudowa siły militarnej Niemiec stawiała ten kraj na czołowym miejscu na międzynarodowej arenie politycznej. Hitler doprowadził Niemcy do przerzucenia się na tory imperializmu, decydując się na rozbudowę sił lądowych, powietrznych i w mniejszym stopniu morskich. Postępowały także prace naukowe, wspomagając wysiłek wojskowych. Dzięki odbudowie Wehrmachtu (taką nazwę przyjęła armia niemiecka) Hitler mógł zremilitaryzować Nadrenię (marzec 1936 roku) oraz zająć zbrojnie Autrię i dokonać Asnchlussu, czyli przyłączenia jej do Rzeszy. Dalsze podboje normowane były przez uległą postawę mocarstw zachodnich, które zezwoliły Niemcom na zajęcie Sudetów (podczas konferencji w Monachium we wrześniu 1938), a następnie Czech (marzec 1939 roku) czy Kłajpedy (kilka dni później). Nie był to koniec agresywnych posunięć Hitlera, którego głównym celem stały się podboje w Europie Wschodniej. W 1939 roku wystosowano do Polaków swoiste ultimatum, w którym Niemcy domagali się zwrotu Wolnego Miasta Gdańsk, utworzenia eksterytorialnej autostrady biegnącej przez polskie ziemie (łączyć miała Prusy Wschodnie z resztą kraju) i wreszcie przystąpienia rządu Polski do paktu antykominternowskiego. Niemożliwe do zrealizowania przez stronę polską warunki stały się głównym powodem rozpoczęcia przygotowań do niemieckiej agresji na wschodniego sąsiada. W międzyczasie Hitler poczynił starania, aby wzmocnić swoją pozycję jako polityka, zawierając szereg sojuszy i układów m.in. z Włochami rządzonymi przez Benito Mussoliniego oraz Japonią, która prowadziła w tym czasie kampanię zaborczą na Oceanie Spokojnym. 23 sierpnia 1939 roku podpisany został także pakt Ribbentrop-Mołotow – dokument ustanawiający ścisły sojusz gospodarczy i militarny między III Rzeszą a Związkiem Sowieckim Józefa Stalina.

1 września 1939 roku, bez wypowiedzenia wojny, Niemcy zaatakowały Polskę. Agresja ta oburzyła międzynarodową opinię publiczną, jednak mocarstwa zachodnie, które wiązał z Polakami pakt wojskowy, oprócz wypowiedzenia wojny agresorowi w dniu 3 września, nie zdobyły się na bardziej zdecydowane posunięcia. Polacy, zdani na własne siły, przegrali kampanię i utracili na rzecz Niemiec i Związku Sowieckiego całe terytorium, które albo wcielono do któregoś z zaborczych państw, albo zamieniono na Generalne Gubernatorstwo pod niemieckim przewodnictwem. Na podibtych ziemiach hitlerowcy rozpoczęli politykę masowej eksterminacji, której podlegały przede wszystkim mniejszości narodowe określone przez nazistów jako gorsze rasowo. Terror objął także polską inteligencję. Hitler osobiście aprobował kolejne zbrodnicze plany, poczynając od ustaw norymberskich z 1935 roku aż po holocaust na ziemiach polskich oraz zagładę Polaków. Okupant nie przebierał w środkach, decydując się na masowe zbrodnie przeciwko ludzkości. Podbój na wschodzie był wstępem do dalszych działań wojsk Rzeszy, które napadły w 1940 roku na Danię, Norwegię, Luksemburg, Holandię, Belgię i Francję. Wszystie te państwa zostały przez Niemców zajęte. Polityka okupanta na tych obszarach była łagodniejsza niż w Polsce, jednakże i tam znaleźć możemy przykłady bestialskich zbrodni. W 1941 roku niemieckie wojska zaangażowały się także w Afryce Północnej, gdzie ich włoski sojusznik nie mógł sobie poradzić z Brytyjczykami. Wysłane tam siły Wehrmachtu szybko opanowały sytuację i rozpoczęły stopniowe podbijanie terenów na południowym wybrzeżu Morza Śródziemnego. Udanie zakończyła się także kampania na Bałkanach, w wyniku której Niemcom i Włochom podporządkowane zostały Jugosławia i Grecja. Nie udało się natomiast przekonanie Hiszpanów do aktywnego wsparcia niemieckich działań. Przełomem okazało się jednak zaatakowanie przez Hitlera Związku Sowieckiego, dotychczasowego sojusznika, co miało miejsce 22 czerwca 1941 roku. Po przegranej bitwie pod Moskwą Hitler osobiście rozpoczął kierowanie podległymi mu wojskami. W pierwszych latach wojny dał się poznać jako wytrawny polityk. Zerwał z wizerunkiem krzykacza, który nie potrafi przejść do zdecydowanych czynów. Szybkie posunięcia doprowadził Niemców do podboju większej części Europy. Polityka rasowa na podbitych terytoriach była wynikiem założeń programowych NSDAP i skrzętnie ją realizowano. Stopniowo jednak ten butny niegdyś człowiek zapadał się w sobie i tracił animusz. Powodem były pierwsze przegrane na froncie – nieudana operacja przeciwko Wielkiej Brytanii czy klęska pod Moskwą, która była początkiem wypierania Niemców z podbitych terytoriów.
W latach 1942-43 niemiecka armia była nadal największą militarną potęgą świata, jednakże wojna na kilka frontów przyczyniła się do kolejnych porażek. Najpiew utracona została Afryka Północna, gdzie w maju 1943 roku skapitulowały ostatnie jednostki niemieckie i włoskie. Winą za niepowodzenia obarczeni zostali dowódcy Wehrmachtu, jednakże prawda była zupełnie inna. To złe posunięcia Hitlera, który z uporem maniaka pakował kolejne dywizje na front wschodni, odmawiając żołnierzom frontu afrykańskiego wsparcia, zniweczyły wypracowaną w 1941 roku przewagę. Kolejnym krokiem sprzymierzonych była inwazja na Półwysep Apeniński, gdzie szybko rozbito armię włoską i wyłączono z walki głównego sojusznika Niemiec w Europie. Hitler zdecydował się na okupację północnej części Włoch i utworzenie w tym miejscu Republiki Socjalnej kierowanej przez Benito Mussoliniego. I tutaj alianci mieli wkrótce zatryumfować. Podobnie rzecz się miała we Francji, gdzie 6 czerwca 1944 roku wojska angloamerykańskie rozpoczęły lądowanie opatrzone kryptonimem „Overlord”. Hitler, nie mogąc wybrać planu obrony przedstawionego mu przez feldamrszałków Rommla i von Rundstedta, osobiście kierował jednostkami pancernymi, co w dużej mierze uniemożliwiło aktywną obronę w Normandii i pozbawiło Niemców szans na wyparcie aliantów z kontynentu. Tymczasem na froncie wschodnim wojska niemieckie ponosiły kolejne klęski. Najpierw przytrafiła się katastrofa pod Stalingradem, później pod Kurskiem. Następnie Armia Czerwona przeszła do zmasowanej ofensywy, wyzwalając kolejne terytoria. W kwietniu 1945 roku żołnierze sowieccy stali u bram Berlina, gdzie w kancelarii Rzeszy ukrywał się Adolf Hitler. Nie może zatem dziwić spisek wśród niemieckich polityków i wojskowych, którzy zdecydowali się na obalenie tyrana. 20 lipca 1944 roku Claus von Stauffenberg przeprowadził zamach na Hitlera przebywającego w tym czasie w swojej kwaterze głównej w Wilczym Szańcu. Wybuch bomby nie pozbawił jednak życia führera. Doprowadził natomiast do kolejnej fali represji zorganizowanej z polecenia Hitlera. Wreszcie nadchodzi początek roku 1945 roku. Wojska alianckie zbliżają się do stlicy Rzeszy. Według świadków, Hitler coraz bardziej zamyka się w sobie, nie przestając jednak wierzyć w możliwość końcowego zwycięstwa. Nie chce nawet słyszeć o kapitulacji. Zamnięty w bunkrze pod kancelarią Rzeszy wiedzie żywot szaleńca, dla którego życie nie ma już najmniejszego sensu. Tym bardziej że do Berlina pod koniec kwietnia 1945 roku wkraczają jednostki sowieckie. W związku z tym Hitler postanawia popełnić samobójstwo. 29 kwietnia bierze ślub z Evą Braun i nazajutrz wraz z wybranką zażywa kapsułki z cyjankiem. Zwłoki małżonków zostają spalone przez SS-manów. Było to jedno z ostatnich życzeń führera, który nie chciał, by po śmierci jego ciało wystawiano na widok publiczny. Przed śmiercią spisuje jeszcze dwa testamenty – polityczny i prywatny. Umiera w godzinach popołudniowych 30 kwietnia 1945 roku. Kilka dni później jego zwłoki znajdują żołnierze Armii Czerwonej.
Tags: